* Tossa de Mar *

Tossa de Mar to urokliwe miasteczko na wybrzeżu Costa Brava o pow. 38,18 km2, które  jest znane wczasowiczom z okolicznych plażowych kurortów. Doskonale rozpoznawalną wizytówka miasta są średniowieczne mury obronne wraz z basztą (myloną przez niektórych z zamkiem) i umieszczoną na niej katalońską flagą. Historyczne centrum  dumnie trwa  tuż nad szmaragdową taflą morza. Zostało ono uznane, jako Narodowy Zabytek Historyczno -Artystyczny, będący obecnie jedynym przykładem ufortyfikowanego miasteczka średniowiecznego, które zachowało się jeszcze na wybrzeżu Katalonii.  Będąc na wakacjach w którymś z typowo wypoczynkowych miasteczek warto udać się do Tossa de Mar i posmakować jej uroku. Jest ono usytuowane zaledwie 10 km od Lloret de Mar i ok. 100 km. od Barcelony, porównywalna odległość dzieli ją od granicy francuskiej, gdzie jeszcze  rozpościera się Katalonia. Najbliższe lotniska na, których lądują także tanie linie lotnicze z Polski to polecana prze zemnie Girona oraz Barcelona. Z obu miast istnieją bezpośrednie połączenia autobusowe. Z lotniska w Barcelonie dojedziemy do Tossa de Mar autobusem firmy Sarbus spółki Sagales, aktualnie cena biletu w  w obie strony 32€. Można jechać także z dworca autobusowego Barcelona North, autobus odjeżdża, co 1- 2 godzin. Podróż trawa 1 godz 20 min. Natomiast podróż autobusowa z Girony odległej od Tossa de Mar ok. 40.km trwa 55 min., cena biletu w jedną stronę wynosi obecnie 8 €. Muszę jednak przyznać, że większa siatka połączeń autobusowych jest z do Lloret de Mar a następnie stamtąd,  co 20 minut  kursują autobusy do Tossa de Mar. Bilety można zakupić zarówno na dworcu autobusowym jak i bezpośrednio u kierowcy cena biletu w obie strony wynosi 2,75 €. jest to cena bardzo atrakcyjna, a katalońskie autobusy zapewniają wygodne warunki podróży. Do Tossa de Mar można dostać się także od strony morza jednym z licznych wycieczkowych stateczków kursujących z okolicznych miejscowości wypoczynkowych, koszt biletu w obie strony z Lloret de Mar wynosi obecnie 20 €. Regularne połączenia stateczków wycieczkowych są realizowane między miasteczkami położonymi między Blanes a Sant Feliu.  Rejs takim stateczkiem podczas dobrej pogody jest niewątpliwie dużą przyjemnością, a widoki wybrzeża i Tossy de Mar od strony morza są bardzo atrakcyjne.

Jednak podczas wzburzonego morza nie polecam podróży stateczkiem. Miałam okazję cieszyć się rejsem podczas pięknej słonecznej pogody, a także przeżywać koszmar dla mojego i nie tylko mojego żołądka  podczas wietrznej pogodny, gdy odliczałam minuty, kiedy wreszcie przybijemy do zatoczki i opuszczę pokład. Większość stateczków posiada szklany fragment pokładu umożliwiający oglądanie ryb oraz stosunkowo skromnej rafy, (podczas  gdy stateczek w tym celu podpływa w pobliże jednej z grot a obsługa dokarmia ryby).

Oczywiście pobyt wczasowo -wypoczynkowy w samej Tossie też jest wart rozważenia, gdyż posiada ona dobrze rozbudowaną bazę hotelową, można też zatrzymać się w jednym z pensjonatów, a nawet hosteli. Podoba mi się to, że w mieście nie ma wysokiej zabudowy, która przesłaniałaby widoki.

Z przykrością muszę przyznać, że ceny usług hotelowych i gastronomicznych są nieco wyższe niż w Lloret de Mar, czy Blanes, lub Calleli. Mimo tego ja nie potrafię odmówić sobie przyjemności odwiedzenia tego miejsca ilekroć jestem w pobliżu, gdyż atrakcji jest tutaj wiele.

Tossa de Mar może poszczycić się starym rodowodem sięgającym czasów rzymskich. Idąc z dworca autobusowego w stronę morza mijamy po prawej stronie Villa Romana dels Ametllers, na której teren wstęp jest bezpłatny, niestety są to już tylko fragmenty rzymskiej willi i jej mozaiki. Prawie na przeciw rzymskiej willi znajduję się mały kościółek Sant Miquel. W budynku przyległym do dworca autobusowego znajduje się informacja turystyczna, gdzie możemy gratis uzyskać folder o miejscowość wraz z mapką i zdjęciami najbardziej atrakcyjnych  miejsc. Podążając z dworca autobusowego w kierunku morza (dystans zaledwie ok. 200m) powoli zanurzamy się w magicznym białym starym mieście Vila Vella.

Warto podkreślić, że dojście do poszczególnych zabytków jest dobrze oznakowane, a zabytki opisane w kilku językach. Gdyby nie drogowskazy łatwo można by się zagubić w labiryncie urokliwych, wąskich, brukowanych uliczek. Lubię małą białą kapliczkę pod wezwaniem Mare de Deu del Socors znajdującą się na uliczce równoległej do promenady.

Piękno starego miasta sprawia, że wcale nie spieszno mi aby znaleźć się na plaży, choć trzeba przyznać, że plaże Tossy usytuowane w kilku zatoczkach są atrakcyjne – drobny złoty piasek, krystalicznie czyste wody. Odpowiada mi to, że plaże nie są porcjowane na rzędy równych leżakowych kwater, choć oczywiście jeśli ktoś chce wynająć leżak z parasolem też będzie miał taką możliwość. W zatoczce przy której znajduje się główna plaża i spacerowy bulwar znajduje się także przystań stateczków turystycznych. Moją ulubioną plażą jest maleńka kryjąca się w zatoczce za murami starego miasta.

Po dojściu do morza obowiązkowym punktem musi być wejście na wzgórze trasą rozpoczynającą swój bieg wzdłuż murów obronnych. Po drodze warto zatrzymać się od czasu do czasu  by spojrzeć na białe miasteczko usytuowane pośród wzgórz,  przeglądające się w morzu, można swój zachwyt utrwalić na fotografii.

Zanim dojdziemy do okazałej jednoskrzydłowej bramy murów i przekroczymy ją by zagłębić się w średniowiecznym mieście warto przysiąść, choć na chwile na jednej z ławeczek i cieszyć się chwilą, wdychać zapach pinii i morza, cieszyć wzrok urokiem miejsca, zapomnieć o pośpiechu i zgiełku zwykłego dnia. Po przekroczeniu bramy powita nas średniowieczne miasto, a droga wiodąca lekko pod górę będzie prowadziła nas na szczyt, gdzie w miejscu dawnego zamku znajduje się biała latarnia morska górująca nad błękitną zatoką. Idąc brukowaną drogą wzdłuż wewnętrznej strony muru dotrzemy do baszty, która widoczna od strony miasta i plaży sprawia wrażenie zamku. Na baszcie powiewa flaga Katalonii, gdyż mieszkańcy tego regionu czują i manifestują swoją odrębność narodową od Hiszpanii.

Bez problemu i bez biletów wstępu możemy wejść do wnętrza baszty, lub pospacerować w dół murami obronnymi.

Na tej trasie napotkamy też pomnik amerykańskiej aktorki Avy Gardner, która w 1950 r. grała w tym mieście w filmie „Pandora i wędrowny Holender”, zakochała się w Katalonii i niektórych jej męskich przedstawicielach. Wielu turystów fotografuje się z naturalnych rozmiarów mosiężną pięknością, mnie osobiście bardziej zachwyca przepiękny widok na dachy Tossy i panoramę rozpościerający się za plecami dawnej celebrytki.

Podążając dalej w kierunku latarni miniemy malownicze ruiny spalonego Kościoła Sant Vicenc kontrastujące na tle morza.

Trasa ta zapewnia jeszcze kilka innych zachwycających miejsc widokowych na panoramę miasta lub dzikie wybrzeża zatoczek. Po drodze nie brakuje ławeczek umożliwiających odpoczynek lub zatrzymanie się by cieszyć się urokiem miejsca i chwili.

Gdy dojdziemy na szczyt nasz stosunkowo niewielki trud zostanie nagrodzony pięknymi widokami wokół latarni morskiej oraz możliwością wypicia kawy, lub innego trunku tudzież posilenia się w małej kawiarence znajdującej się przy latarni i oferującej zachwycające widoki oraz dobre zimne piwo.

Osoby starsze, lub mające problem z poruszaniem się kamienista uliczką mogą także zdobyć wzgórze z latarnią za pomocą turystycznej kolejki która przedstawia turystom zaułki  dolnej starej Tossy, a następnie przywozi pod samą latarnie, gdzie wycieczkowicze mają czas wolny. Obecnie taka turystyczna wycieczka ciuchcią kosztuje 6 €. Opuszczając teren latarni tylko przez pierwszą część wracamy tą samą trasą, natomiast już przy ruinach kościoła można skręcić w lewo i zatopić się w labiryncie małych, krętych, pięknych uliczek wiodących, pośród starych katalońskich zabudowań. Można też na wysokości pomnika Avy skręcić w lewo i dojść do małej urokliwej zatoczki. Inną opcją jest powrót do baszty i tam zejście murami obronnymi w dół przy obowiązkowych przystankach celem robienia zdjęć gdyż widoki są zachwycające. Każda ze wspomnianych tras ma swój urok, ale najlepiej wydeptać sobie własne ulubione uliczki i zaułki, kierując się intuicją.

Na turystów opuszczających średniowieczne miasto i jego mury – pełnych wrażeń i mających apetyt na więcej oraz na lepsze poznanie specyfiki miasta czekają liczne klimatyczne, małe lokale gastronomiczne serwujące smaczną katalońską kuchnie, choć amatorzy pizzy też znajdą coś dla siebie. Jeśli zasoby kieszeni nam na to pozwalają na pewno warto posmakować lokalnej kuchni.

Tossa de Mar jest piękna i ciekawa o każdej porze roku, jednak szczególnie atrakcyjna jest w jeden z jesiennych weekendów (termin ruchomy między wrześniem a październikiem), kiedy w obrębie murów starego miasta odbywa się festyn średniowieczny. Ja miałam to szczęście przeżyć taką „podróż w czasie” w październiku. Ulice starego miasta miasta roiły się od postaci ubranych w pełne przepychu, barwne stroje szlacheckie oraz mieszczańskie, lub żebracze, rozbrzmiewała średniowieczna muzyka, uliczkami przemykały barwne postacie kuglarzy i tancerzy. W drodze na wzgórze pojawiły się stragany i kramy przypominające średniowieczne, można było zakupić np. piękną srebrną biżuterię, kolorowe korale, albo szal czy chustę, lub ceramikę, a nawet kusze. W jednym z zaułków miał swój warsztat kowal, była interesująca ekspozycja mieczy. Ja zapragnęłam pogłaskać smoka i nie dosyć, że się oparzyłam dotykając jego metalowych łusek to jeszcze ośmieszyłam się krzycząc gdy z jego pyska nagle zionął płomień.

Spacerując tego dnia poprzez Vila Vela można było zapomnieć o swojej codzienności. Chyba warto jeszcze wspomnieć, że Tossa de Mar w latach trzydziestych XX w. przyciągała wielu artystów, a Marc Chagall określił to miejsce „niebieskim rajem”. Interesującą kolekcję malarstwa współczesnego można obejrzeć w Muzeum Miasta mieszczącym się w gotyckim domu Casa Falguera (XIV w.), gdzie także możemy zobaczyć archeologiczne pozostałości osady rzymskiej. Myślę, że będąc w Katalonii warto, chociaż raz zajrzeć do Tossa de Mar.  Niestety obawiam się, że do Tossy de Mar  jeszcze kiedyś będę musiała wrócić, bo zatęsknię za nią. Obrazy pozostawione w mojej pamięci i na karcie aparatu przekonują mnie, aby jeszcze zajrzeć do Tossa de Mar.

5 Comments

Skomentuj Ewa Kajdanowicz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *