Girona moja miłość

 

Nie przegap barwnej Girony, zagłąb się w jej stare zaułki, przespaceruj się obronnymi murami miasta.

Girona mająca  niespełna 100 tys. mieszkańców znajdująca się w północno- wschodniej Katalonii jest dla wielu ludzi tylko miejscem przesiadkowym – szczególnie dla podróżnych tanich linii lotniczych zdążających do Barcelony. Do Girony z Polski lata obecnie Ryanair z Poznania, Wrocławia i Krakowa.  Sporo osób od razu z lotniska udaje się na pobliski dworzec autobusowy z którego autobusy Barcelona Bus (przewoźnik Sagales) bezpośrednio zawożą na  Estació Barcelona Nord. Bilet relacji Girona – Barcelona kosztuje aktualnie 16 € natomiast w obie strony 25 €.  Odjazdy autobusów są skorelowane z planowanymi przylotami samolotów. Dojazd autobusem z Girony do Barcelony zajmuje 1 godz. 15 min.  Z centrum Girony do Barcelony  można także pojechać pociągiem . Najtańszą opcją są regionalne pociągi Rodalies de Catalunya – linia R11 relacji  Sants Portbou -Barcelona .Obecnie bilet Girona -Barcelona (Passeig de Gracia) kosztuje 8,40€.   Ja jednak gorąco zachęcam aby w Gironie zatrzymać się chociażby na dzień, lub dwa. Girona jest miastem klimatycznym i z charakterem.  W mieście tym można odnaleźć ślady rzymskich założycieli,  bogatej i zmiennej historii średniowiecza z akcentami władania przez Wizygotów, Karolingów   oraz obecności Żydów którzy znaleźli tam schronienie i dom przez  kilkaset lat.  Piękną wizytówką Girony, są też stosunkowo nowe barwne domy ( powstałe gównie w XIX i XX w. ) przeglądające się w rzece Onyar.

Dla mnie Girona jest czymś znacznie więcej niż miejscem przesiadkowym. Gdy tylko znajdę się w tym mieście od razu czuję się na swoim miejscu, oddycham pełną piersią, a moje oczy się śmieją. W Gironie byłam wielokrotnie o różnych porach roku i nigdy nie mam jej dość, zawsze chce jeszcze tam wrócić.

Z lotniska w Gironie do centrum jest 8 km, regularnie co godzinę (od 5.00 do 0:00 ) kursują autobusy, czas przejazdu ok 30 min. Koszt biletu do centrum to 2,75 €, natomiast z powrotnym 4,80 € (bilet jest ważny 30 dni. Bilety można kupić u kierowcy lub w kasie na peronie gdzie otrzymamy też rozkład jazdy.

Bywa, że w Gironie jestem kilka razy w roku i wciąż jestem w niej zakochana. Dworzec autobusowy znajduje się w centrum miasta, tuż przy dworcu kolejowym. W kasach każdego z nich uzyskamy darmowe rozkłady jazdy.  Ja często na powitanie z miastem wchodzę do małej knajpki w pobliżu dworca kolejowego i tam zamawiam lampkę wina i coś na ząb (z zależności od nastroju coś pikantnego lub miejscowe pyszne słodkości).

Szanując zasoby własnej kieszeni staram się nie wydawać wiele na noclegi a posiadane środki przeznaczyć na delektowanie się lokalną kuchnią, zwiedzanie muzeów oraz bilety katalońskiej komunikacji – zwiedzając inne piękne miejsca prowincji Girona lub robiąc dalsze wypady na ziemi katalońskiej. Przeważnie zatrzymuję się w jednym z dwóch hosteli mieszczących się w centrum starego miasta : Equity Point Hostel Girona z którego tarasu na dachu roztacza się zachwycający widok na rzekę i stare miasto.

Drugim atutem tego miejsca jest możliwość korzystania i z takiego turystycznego dobrodziejstwa jak kuchnia – lodówka, mikrofalówka itd. Nocleg ze śniadaniem w tym hostelu w pokoju kilkuosobowym jest od 10 €, natomiast pokój 2 osobowy od 46 €. Śniadanka przyzwoite, ale szału nie ma.

Drugie z moich miejsc bazowych w Gironie to należące do sieci schronisk młodzieżowych  Xanascat Girona – Cerveri de Girona. Jest ono położone na uliczce przyległej do placu na którym znajduje się ratusz miejski. Miejsce to oferuje przeważnie pokoje kilkuosobowe w cenie od 14.5 €, ale jak się ładnie poprosi i jest miejsce to można dostać dla dwóch osób pokój 4 lub 6 osobowy bez dodatkowych opłat. Hostel ten lubię za jego kuchnię. Robię się głodna na myśl o podawanym w nim pysznym chlebie (skibka dł. Ok. 25 cm) i pomidorach oraz sałacie, które pachną i smakują jak żadne inne, oczywiście są też na śniadanie miejscowe dojrzewające szynki i kiełbasy, sery oraz drzemy i owoce i td. Można w przyzwoitej cenie wykupić tam swojskie obiady i kolacje. Lubię wystrój tamtejszej jadalni, jej błękitne kafelki oraz zawieszone tam grafiki przedstawiające lokalne zabytki.  W bibliotece tego hostelu jest ciekawe wielkie półokrągłe okno z widokiem na pobliską wąską uliczkę.

Naturalnie w Gironie jest wiele miejsc noclegowych o różnym standardzie, które bez problemu idzie wyszukać i zarezerwować przez wyszukiwarki turystyczne. W centrum miasta znajdują się punkty informacji turystycznej na Placa del Vi 1 przy ratuszu oraz na Joan Maragall 2. Uzyskamy tam gratisowe mapki i foldery interesujących nas miejsc.  Niestety nie ma już punktu informacji turystycznej przy najbardziej znanym kamiennym moście miasta – Pont de Pedra. W Gironie bez problemu porozumiemy się  w   języku angielskim  niemieckim lub francuskim.

Girona jest miastem katalońskim, a jej rdzenni mieszkańcy nie lubią mówić w języku hiszpańskim, większość z nich oczekuje niepodległości.  W bardzo wielu miejscach miasta powiewają czerwono- żółte flagi Katalonii, ale też są powszechne flagi  w czerwono żółte pasy z niebieskim trójkątem i gwiazdą oznaczające Katalonię dążącą do niepodległości.

Tubylcy wolą mówić z turystami np. w języku angielskim niż hiszpańskim. Mój polski Bruno mający śniadą karnacje, gdy nie znał jeszcze języka katalońskiego biegle posługiwał się hiszpańskim. Zauważyliśmy w Gironie, że miejscowi zachowywali się do niego z dystansem, gdy zagadywał po hiszpańsku. Zasugerowałam, więc mu, aby rozmawiając z Katalończykami zaczynał od wstępu, że jest turystą z Polski i to pomagało. Ja z moją bladą cerą i słabym akcentem spokojnie mogłam „stękać” po hiszpańsku i było mało prawdopodobne, aby wzięto mnie za Hiszpankę. Teraz Bruno mówi już po katalońsku i bardzo zjednuje to miejscowych. Ja niestety mówię ledwo po hiszpańsku, z katalońskiego znam zaledwie kilka słów. Język hiszpański i kataloński w ogóle nie są podobne. Język kataloński jest zbliżony do języka francuskiego i prowansalskiego. Dwa lata z rzędu podczas popielca byłam na mszy św. w języku katalońskim i zrozumiałam tylko amen – znając hiszpański. Polecam udanie się na mszę w katedrze w Gironie nie tylko z uwagi na aspekt religijny, ale także kulturowy i ekonomiczny – tylko podczas mszy można wejść do katedry bez wydania 5 €.

Uważam, że sama Girona jest na tyle interesująca, że można spokojnie spędzić w niej kilka dni delektując się jej pięknem, atmosferą, specyfiką i spokojem. Bardzo lubię przemykać się wąskimi uliczkami starówki wczesnym rankiem, gdy światło jest jeszcze delikatne, nie ma tłumu turystów, właściwie jest prawie pusto i można bezkarnie robić zdjęcia zaułkom, miasto ospale budzi się do życia. Do otwieranych kafejek przychodzi się na kawę i małe śniadanko.

Podczas każdego pobytu w Gironie robię „inspekcje” jej wszystkich mostów wałęsając się z jednego brzegu rzeki Onyar na drugi. Kolejnym obowiązkowym punktem mojego programu jest spacer starymi murami miasta od Placa General Mendoza do Placa de la Catedral. Trasę tą zawsze pokonuję w ślimaczym tempie robiąc mnóstwo zdjęć. Moim nieodłącznym towarzyszem jest aparat – sporo moich zdjęć z Girony i nie tylko można zobaczyć na Flickr.com. Z murów roztacza się zachwycający widok na miasto oraz przestrzenie poza nim, na horyzoncie widnieją ośnieżone szczyty gór.

Po przejściu tego stosunkowo długiego odcinka murów warto zajrzeć do starych Łaźni Arabskich, pięknie światło załamujące się wewnątrz jest gratką dla miłośników fotografii.

Polecam wejście do muzeum archeologicznego znajdującego się pomiędzy dłuższą częścią murów a kolejną krótszą. Uwielbiam oddawać się lenistwu na ławce znajdującej się mniej więcej na środku krótszego muru i delektować się widokiem bazyliki Sant Feliu oraz katedry, do których zajrzeć i tak zawszę muszę. Zagłębienie się w krużgankach XII w. romańsko -gotyckiej  katedry, stąpanie po płytach dziedzińca, na których czas wyraźnie odcisnął swoje piętno pozwala wyciszyć się i niemal odbyć podróż w czasie.

Po opuszczeniu średniowiecznych murów lubię snuć się po ogrodach przyległych do tychże murów. Najchętniej ląduję w Gironie przed sezonem między styczniem a majem lub między wrześniem a początkiem grudnia. Taki wypad do Katalonii jest doskonałą ucieczką przed późną jesienią lub zimą, gdy tutaj są zimowe temperatury między 12 a 22 stopnie Celsjusza. Girona może poszczycić się olbrzymim ładnym parkiem – Parc de La Devesa, szczególnie lubię jego platanową aleję. Każda z wąskich uliczek Girony ma swoja magię , czar i historię. Kocham kluczyć tymi uliczkami bez celu. Jest tu też uliczka żydowska i muzeum a w nim piękny dziedziniec, w którym jak mówi moja koleżanka jest niesamowita energia.

Wzdłuż rzeki biegnie Rambla de Llibertat, która w soboty przypomina Rambla w Barcelonie, gdy pojawiają się na niej sprzedawcy kwiatów i innych skarbów. Na eleganckim Placa Indepedencia (Placu Niepodległości) miło jest wypić popołudniową kawę. Pujada de Sant Domenec jest miejscem lubianym przez miłośników fotografii a schody miejscem spotkań. Restauracja znajdująca się na połowie wysokości schodów ma typowo lokalny koloryt i smaczną kuchnię, a co ważne większość klientów stanowią miejscowi. W sumie miasto pełne jest małych kafejek, restauracyjek gdzie za przyzwoite pieniądze można zjeść coś fajnego.

Wieczorami gazowe pochodnie ogrzewają i rozświetlają ogródki restauracyjek, robi się gwarno i wesoło.  Jenak większość wąskich uliczek o zmierzchu pogrąża się  w ciszy i zadumie, jakby wracając do dawnych czasów.

Uwielbiam Gironę w moje urodziny – 23 kwietnia. Jest wtedy wielkie święto, ale oczywiście nie moich urodzin. Tego dnia obchodzi się święto św. Jordiego patrona zakochanych, kochających – mężczyźni kupują swoim kobietom: żonie, córce, matce, siostrze czerwoną różę a kobiety swoim mężczyznom: mężowi, ukochanemu, synowi itp. książkę. Wtedy ulice Girony są pełne straganów z czerwonymi różami i flagami Katalonii oraz straganów z książkami.

Podczas pobytu w Gironie warto znaleźć chwilę na całusy. Legenda mówi, że pocałowanie w pupę pewnego zabytkowego zwierzaka – el Cul de la Lleona   gwarantuje szczęście.

 

Dla urozmaicenia pobytu w Gironie warto się wybrać do którejś z czarownych miejscowości położonych kilkanaście kilometrów od niej czy trochę więcej. Polecam zobaczenie: Banyoles, Besalu, Figueres,  czy wulkanicznych obszarów Olot, Rupid (Garrotxa), lub któregoś z licznych średniowiecznych miasteczek np. la Bisbal lub Pals,  czy Peratallada, ale to już kolejne opowieści.

11 Comments

Skomentuj Ewa Kajdanowicz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *